- Chyba zaczyna wracać do naszego świata. - nie mogłam sobie przypomnieć do kogo należał ten głos.
- Nie odzywaj się już lepiej, ok? - ten głos był ostrzejszy, wyraźnie podburzony całą sytuacją.
- Ale to nie moja wina! Ona z Fabianem... - chciał coś wyjaśnić pierwszy głos.
- Już to przerabialiśmy dzisiaj. Zamknij się. - powiedział już spokojniej drugi głos i poczułam, że ktoś przykłada mi do czoła zimny okład. Aż tak było ze mną źle?
I właśnie przypomniałam sobie. Wszystkie przebłyski. "Paranormal activity" u Andrzeja, Fabian w moim pokoju i zabawa w duchy. Wronka dostał opieprz od wujka, bo oberwałam od środkowego czymś po głowie. Swoją droga to ciekawe czym oberwałam. Przemogłam się o otworzyłam w końcu oczy. Ujrzałam Wronę, Ignaczaka, Zatorskiego i Drzyzgę nade mną. Przewróciłam oczami i chciałam się podnieść, ale powstrzymał mnie ból. Jęknęłam.
- Aż tak cię boli? - zapytał z troską Wrona.
- Nie widzisz gamoniu?! - krzyknął wujek, ale gdy syknęłam dodał. - Przepraszam Słoneczko. Już ci zmienię okład.
- Wronek, czym ty mnie uderzyłeś? - zapytałam cicho, a środkowy spuścił głowę. Nie chciał mi powiedzieć.
- Uderzył cię pełną butelką wody. Konkretnie "kropli Beskidu". - odpowiedział za niego Zati. Znowu przewróciłam oczami, bo przy każdym innym ruchu przeszywał mnie ból.
- Dajcie mi jakiś przeciwbólowy środek. - poprosiłam. Wrócił wujek.
- Kochanie już ci daję. - powiedział i podał mi typowo apap. Podniosłam się. - Dzisiaj odpoczywasz. - oznajmił. Teraz dopiero zauważyłam, że jestem w pokoju fizjoterapeutów.
- Mogę już iść do siebie? - zapytałam. Dziwnie się tutaj czułam.
- Odprowadzę cię. - zaoferował się Wrona.
- Nie. Nie zostawię cię z nią sam na sam. - ostro zareagował wujek. Zmierzyłam go wzrokiem. - No co? - zapytał i odprowadził mnie. Położył mnie do łóżka, zostawił na stoliku sok pomarańczowy, wodę i ciasteczka.
- Dziękuję. - szepnęłam.
- Masz odpoczywać. Będę zaglądał co jakiś czas. - pocałował mnie w czoło i wyszedł. Nie zdążyłam nic zrobić, bo odpłynęłam w krainę Morfeusza.
~*~
Kilka razy budziłam się, żeby załatwić podstawowe potrzeby, ale zaraz po tym znowu zasypiałam, bo ból mnie nie opuszczał, choć był coraz mniejszy. Na dobre opuściła mnie bolączka po 18:00. Otworzyłam szeroko okno żeby wpuścić powietrze do pokoju i poszłam pod prysznic. Długi, relaksujący. Podśpiewywałam sobie pod nosem. Już nigdy więcej nie będę słuchała pomysłów Fabiana. Wrony z resztą też. ta dwójka źle na mnie wpływa, ale nie wyobrażam sobie bez nich życia. tacy są przyjaciele, prawda? Wpadają na głupie pomysły, a później są tego konsekwencje? No cóż. Ubrałam się w szare spodnie dresowe i czarną bokserkę. Przejrzałam się w lustrze. Nie ma guza, nie jest źle. Włosy zostawiłam, żeby wyschły naturalnym sposobem. Kiedy weszłam do pokoju zobaczyłam jednego osobnika.
- Cześć Fabian. - przywitałam się z rozgrywającym, który siedział na podłodze. - Nie masz gdzie siedzieć? - zapytałam uśmiechając się. On wstał i bez niczego przytulił mnie. Nie zważając na to, że teraz będzie cały mokry od moich włosów ścisnął mnie jeszcze mocniej. - Fabian, udusisz mnie. - poluzował uścisk, ale nadal trzymał mnie w swoich ramionach. W końcu wyszeptał jedno słowo.
- Przepraszam. - powiedział to głosem pełnym żalu. Odsunęłam się od niego.
- Za co ty mnie przepraszasz? - zapytałam. Dobrze wiedział, że nie miał za co, a ten głupek...
- No bo to przez moje głupie pomysły cały dzień dziś spałaś. Byłaś słaba. - spuścił głowę.
- Skąd wiesz, że spałam? Może czytałam książkę albo oglądałam film? - zaśmiałam się.
- Jestem tutaj już chyba siódmy raz. Kiedy byłem ostatnimi razami spałaś. - wyjaśnił. No nie powiem, ciekawe ile jeszcze osób było tutaj kiedy spałam.
- Ale Fabian nie przepraszaj mnie, ani ty, ani Wrona. Bo to był nasz wspólny pomysł. Stało się, a teraz już się dobrze czuję i jutro nie odpuszczę treningu. Będę razem z wami. - ucieszyłam się.
- Nie będziesz. - powiedział.
- Co?! - wykrzyknęłam w stronę rozgrywającego.
- Igła ci wszystko wyjaśni. Pójdę po niego. - odparł i już go nie było.
- Fabian! - krzyknęłam za nim, ale nie zareagował. Zostałam sama.
~*~
Gdybym dostrzegł Cie u mego boku wcześniej, wtedy czułbym, że nie jestem sam.
Siedzę w pociągu i słucham LemOn. Ruszam w pogoń za marzeniami. Do Rzeszowa. Wujek przyszedł wczoraj wieczorem i powiedział mi o "castingu" do drużyny siatkówki w Rzeszowie, o której już mi kiedyś wspominał. Załatwił u Andrei przepustkę. Odwiózł mnie na dworzec do Łodzi. Jadę na trening do DevelopRes. Jutro muszę dać z siebie wszystko, żeby dostać się do drużyny. Jeżeli mnie przyjmą to będę musiała zerwać kontrakt z reprezentacją po lidze światowej. Zaczną się wtedy treningi. Na razie muszę zatrzymać się u cioci Iwony i przygotować choć trochę do wysiłku. Jutro przesłuchania i mogę wracać do Spały. Odezwą się czy jestem dobra do ich drużyny. To, że teraz tyłek strasznie mnie boli, bo cała drużyną razem ze sztabem i trenerami skopali mi dupę na szczęście to nic. Łza pociekła po policzku. Oni we mnie wierzyli, że dostanę się do drużyny i będą mogli przychodzić na moje mecze. Za dwie godziny będę w Rzeszowie. Więc LET'S DO IT.
Potrafimy kochać i marzyć, dlatego wszyscy jesteśmy ZWYCIĘZCAMI.
*
Nie wiem czy Wam się podoba czy nie. Jeżeli liczyliście tylko i wyłącznie na siatkarzy to mówię, że to będzie zupełnie inny blog. czekam na Wasze opinie.
UWAGA! W przyszłym tygodniu nie pojawi się rozdział bo w sobotę (30.11) jadę na koncert, a w niedziele będę nadrabiać zadanie itd., więc widzimy się za dwa tygodnie 6 GRUDNIA w piątek :)
Całuję, Irish Girl