- Fabian! Prawie na zawał zeszłam. - oddychałam ciężko. Czemu on tu był i patrzył jak śpię?
- Nie chciałem cię przestraszyć. - powiedział szczerze i usiadł obok mnie na łóżku. Westchnęłam. Popatrzyłam na godzinę. 2:30, no pięknie.
- Długo tu siedzisz? - zapytałam.
- Słodko wyglądasz jak mówisz przez sen. - powiedział, oblałam się rumieńcem. - Jak się rumienisz wyglądasz jeszcze bardziej słodko.
- Fabian. - powiedziałam i popatrzyłam na rozgrywającego.
- Przepraszam. Przyszedłem... - zaciął się. - Sam nie wiem po co... Nie wiem co ci mam powiedzieć. Przecież nie będę cię zanudzał. - popatrzył mi w oczy.
- Nie musisz nic mówić jeśli nie chcesz. Możemy po prostu posiedzieć. - rzekłam. Pokiwał głową. Siedzieliśmy w ciszy patrząc się przed siebie. Nie wiedziałam o co chodzi i kto go zranił, ale bardzo szkoda było mi tego chłopaka. Na prawdę był miły, uprzejmy i uroczy. Jak można ranić taką osobę? Trzeba nie mieć serca.
- Wiesz... - szepnął. Popatrzyłam na niego, a on nadal wpatrywał się w okno i uśpione miasto za nim. Nie poganiałam go. - Miała na imię Daria. Poznałem ją jeszcze w Częstochowie. Często widziałem ją na meczach. Pewnego razu odważyła się podejść i nieśmiało poprosiła o autograf. Zapytałem o jej imię i strzeliłem z dedykacją. Na kolejnych meczach także podchodziła po autograf, gratulowała wygranych, pocieszała po przegranych. Nie zachowywała się jak hotka. Ona tylko szukała powodu żeby porozmawiać. Z biegiem czasu zaczęła mi się podobać. Jej uśmiech, oczy. Pewnego razu napisałem zamiast autografu dwa słowa. "Umówimy się?" Nawet wtedy na niego nie spojrzała. Podsunąłem jej myśl. "Prosto napisałem? Jak nie to poprawie" powiedziałem i dopisałem. "Kawa, jutro, 14:00, Magnolia". Rzuciłem tylko "Do zobaczenia". Następnego dnia czekałem w 'Magnolii'. Przyszła. Ucieszyłem się. Wtedy poznawałem ją bliżej. Spotykaliśmy się miesiąc i zaczęliśmy ze sobą chodzić. Kiedy przeniosłem się do Warszawy to ona razem ze mną. Dobrze nam się układało. Tak przynajmniej myślałem. - ukrył twarz w dłoniach. Nie chciałam mu przerywać. - Któregoś dnia wróciłem wcześniej z treningu. Nakryłem ją. Zdradzała mnie od miesiąca. - popatrzył mi w oczy i dodał. - Z moim najlepszym przyjacielem. - Widziałam łzy w jego oczach. Chwyciłam go za rękę. Uśmiechnął się lekko. - To wtedy zdecydowałem, ze kolejny sezon spędzę w Rzeszowie. Minęły już ponad dwa miesiące, a ja nadal widzę ją i Kajtka w naszym łóżku. I to jej : "To nie tak jak myślisz, kochanie". Załamałem się. Chciałem się upić, ale zamiast tego postanowiłem się wyżyć na treningach. Ostatnich treningach. Teraz nie za bardzo mogę się skupić poza treningami i meczami. Cały czas o niej myślę i o tym co ja jej takiego zrobiłem, że mnie zdradziła. Z Przyjacielem z podwórka. I dlaczego on mi to zrobił? Wiedział jak bardzo ją kochałem. - skończył. Przytuliłam go jak przyjaciółka. Nie wierzyłam w to co usłyszałam. Został zraniony, podwójnie. Stracić dziewczynę i przyjaciela jednocześnie. Okropne uczucie.
- Nie była ciebie warta Fabian. - powiedziałam wciąż przytulając go. - Nie zasługiwała na takiego faceta jak ty. - poczułam, że po policzku spływa mi łza. Jego historia nie przypominała w prawie niczym mojej, ale oboje straciliśmy przyjaciół. Usiadłam na dawnym miejscu. Przyglądał mi się.
- Ciebie też coś gryzie. - stwierdził. - Opowiedz, będzie lżej. - przekonał mnie. Opowiedziałam mu całą sytuację. O moim tacie, matce i jej kochankach, o przyjaciołach i chłopaku którego zostawiłam w Krakowie. O mojej samotności i o bezradności w sprawie siatkówki. Wysłuchał mnie. Nie przerywał. Był dobrym słuchaczem.
- Ty nadal robisz to co kochasz, a ja? Nie mogę. - powiedziałam, a kolejna łza wyrwała się spod mojej powieki.
- Płacz. To pomoże. - przytulił mnie do siebie. Niby już dawno się z tym pogodziłam, ale nadal mnie to raniło. Nadal bolało w środku, że nie mogę zaserwować, zaatakować, przyjąć, zablokować. Bolało, cholernie bolało. Kiedy już brakło łez Fabian się odezwał.
- Dziękuje, że mnie wysłuchałaś. Zrzuciłem ten bagaż. Może łatwiej będzie mi zapomnieć. - szepnął w moje włosy. Popatrzyłam w jego oczy, nadal wtulona.
- Ja też dziękuję. - powiedziałam. Przez dłuższą chwilę patrzyliśmy sobie w oczy. To stało się tak nagle. Poczułam jego ciepłe wargi na moich. To był krótki, ale pełen czułości pocałunek.
- Fabian... - szepnęłam.
- Przepraszam. - powiedział i wypuścił mnie z objęć. - Będę się już zbierał. - powiedział i już wychodził. Spojrzałam na łóżko.
- Fabian! - zawołałam. Wrócił i popatrzył na mnie wyczekująco. - Zostawiłeś telefon. - szepnęłam, speszona całą sytuacją. Odebrał swój sprzęt.
- Dzięki. Dobranoc. - pożegnał się i szybko wyszedł.
Co to miało być? Położyłam się na plecach gapiąc się w sufit. Czy dałam mu jakieś cholerne znaki, że coś do niego czuję? Nic do niego nie czuje prócz tego, że go lubię. Będę musiała to z nim wyjaśnić. Nie mogę tego tak zostawić. Biłam się z myślami. Nie mogłam z nim być, nie chciałam. Szukałam przyjaciela, nie chłopaka. Spojrzałam na komórkę. 3:50! Cholera, a o siódmej pobudka. Nie dam rady zasnąć dopóki z nim nie pogadam. Wyskoczyłam z pokoju i zapukałam do drzwi Fabiana i Wrony. Otworzył mi ten, którego szukałam. Czyżby też nie mógł spać?
- Ala? - zapytał zdziwiony.
- Chodź na chwilkę. Nie budźmy Wronka. - powiedziałam i pociągnęłam go na korytarz.
- Wiem Ala, przepraszam. Nie wiem co mnie podkusiło... - zaczął mówi, ale mu przerwałam.
- Fabian, nie chcę ci robić wyrzutów. - uśmiechnęłam się. Miałam nadzieję, że dostrzegł to w półmroku.
- To o co chodzi? - zapytał.
- Chciałabym, żebyśmy o tym zapomnieli. - powiedziałam.
- Nie wiem czy chcę. - szepnął. Serce zaczęło mi bić szybciej. Że co?!
- Nie żartuj. - żachnęłam się. - To tylko zmęczenie i tak dalej, prawda? - zapytałam z nadzieją.
- Jesteś ekstra laską nie tylko mi się podobasz. - powiedział, a mnie zamurowało. Stałam pod ścianą patrząc na niego ze zdziwieniem. - Nie miej takiej miny i zamknij buzię. - uśmiechnął się i podniósł mój podbródek do góry.
- Fabian, to nie miałoby najmniejszego sensu. - powiedziałam. Miałam sucho w gardle.
- Zapomnę o tym, nie martw się. Nikt się nie dowie. - powiedział i przybliżył się do mnie tak, że przyparł mnie do ściany. - Ale pamiętaj, że jestem jako jeden z nielicznych wolny. - roześmiał mi się prosto do ucha. Odetchnęłam i sama się uśmiechnęłam.
- Jesteś nieobliczalny. - traciłam go w ramię i weszłam do pokoju.
- Ał! - usłyszałam na korytarzu. Położyłam się z zamiarem zapadnięcia w krainę Morfeusza. Zanim jednak to uczyniłam jedno pytanie zostało mi w głowie. Serio jestem super laską?
~*~
- Jeszcze chwila, mamo. - wybełkotałam do poduszki. Usłyszałam śmiechy.
- Widzisz Wrona, jesteś tak stary, że bierze cię za swoją mamę. - usłyszałam głos Fabiana. Otworzyłam oczy. Wrona stał nade mną, a Fabian obok niego. Kiedy zobaczył, że na niego patrzę puścił mi oko. Usiadłam na łóżku.
- Co wy tu robicie? - zapytałam zaspana.
- Śniadanie za pięć minut. Ogarnij się. Czekamy przy windzie. - oznajmił Wrona i wyszedł. Szybko poranna toaleta (bez makijażu), włosy związane w niedbałego kucyka, ubrana w dresowe spodnie, koszulkę z napisem "I <3 volleyball" i adidasy poszłam na śniadanie z wielkoludami. Usiedliśmy przy czteroosobowym stoliku. Długo nie musieliśmy czekać, aż ktoś się przysiądzie. Tym razem padło na Piotrka.
- Siemano, jak tam? Nadal mam w głowie tą piosenkę "To my Polacy". - powiedział kładąc talerz z górą jedzenia.
- Spoko. - powiedzieli chłopcy.
- Spodobała ci się pioseneczka. Alusia wie co wybrać, żeby się kolegom podobało. - uśmiechnęłam się.
- Oj wiesz, wiesz. - powiedział Drzyzga. popatrzyłam mu w oczy i zarumieniłam się, a ten się jeszcze bardziej wyszczerzył. Co on sobie myśli?
- Mam więcej piosenek... - powiedziałam z głową zwróconą w stronę naleśników znajdujących się na moim talerzu.
- Co tu się dzieje? - zapytał Wronek i popatrzył to na mnie to na Fabiana.
- Ala jest niezwykłą panią psycholog. - wyjaśnił Fabian. Odetchnęłam.
- Ej! To ja miałem mieć pierwszą sesję z tobą. - wypomniał Andrzej. Wzruszyłam ramionami.
- Wy się tu umawiacie. Wszystko powiem Andrei, bo do Pita to już nic nie dotrze. - zabuczał się. - Od kiedy jesteś panią psycholog? - zapytał mnie.
- Od wczoraj. Przecież trener wam mówił. - wytłumaczyłam. A on zamyślił się.
- No mi nie powiedział i Kurek też nie, ja mu dam. To, że nie było mnie na końcówce treningu to nie moja wina. - powiedział.
- Oj Pit, nic nie przegapiłeś. - poklepałam go po ramieniu, a pod stolikiem poczułam nogi kogoś. - Sorki. - powiedziałam. Uśmiechnął się.
- Nie szkodzi. - odparł Fabian i jeszcze bardziej się wyszczerzył widząc mój rumieniec. Przecież nigdy się nie peszyłam! Cholera jasna nie wytrzymam z nim.
- Dobra ja już skończyłam. Zawijam do pokoju pakować się. - powiedziałam i poszłam do pokoju. Dzisiaj zmierzamy do Spały przygotować się, a 19 czerwca rano mamy wylot do Francji. Nie mam pojęcia jak wytrzymam z tym rozgrywającym. Jeśli nadal będzie się tak zachowywał to siatkarze zaczną coś podejrzewać. Miał zapomnieć. Nigdy nie wierzyć rozgrywającym - zakodowane. Wrzucałam moje rzeczy do torby i plecaka. Ostatnia wylądowała tam kosmetyczka. Wyjazd o 8:30, więc do Spały powinniśmy dotrzeć około 10:00. Daleko nie było. Kiedy wszyscy się zebrali w autokarze usiadłam sobie na przodzie autokaru, bez żadnego giganta. Przed wyjazdem fizjoterapeuta Bielecki dał mi cały zestaw dresów dla mnie i musiałam upchnąć jeszcze bardziej w walizce, ale od razu ubrałam bluzę reprezentacyjną. Musze powiedzieć, że była troszeczkę za duża, ale to dobrze. Będzie się fajnie biegało w niej. Założyłam słuchawki na uszy i zamknęłam oczy zatapiając się w myślach.
*
UWAGA! PROSZĘ, PRZECZYTAJCIE!
Cześć. Kolejny rozdział. Dziewiąty. Przyrzekłam sobie, że będę dodawała rozdziały raz na tydzień. Było mi łatwo. Bo miałam je napisane od lipca. Musze się Wam do czegoś przyznać...
Kiedy zaczęłam publikować rozdziały miałam napisany prolog + 9 rozdziałów i 10 zaczęty. Wszystko to co jest opublikowane na tym blogu napisałam w ok. 2 tygodnie... w LIPCU.
Niestety, przez sprawy rodzinne moja wena została zablokowana i od 30 lipca nie napisałam dużo, najwyżej kilka zdań.
Kiedy zakładałam tego bloga miałam na względzie Was, liczyłam też na to, że odblokuje się twórczo, ale nadszedł ten dzień kiedy skończyły się moje "zapasy" skończonych rozdziałów, czyli dziś.
Już nie mam kolejnych przygód Ali skończonych, nie mam weny...
Przepraszam Was. Postaram się napisać coś na 9.11, ale nic nie obiecuję, bo nigdy nic nie wiadomo.
Jeżeli nic nie napisze do przyszłej soboty to zawieszę bloga.
Pozdrawiam, Irish Girl.
Nie mozesz zawiesic go w takim momencie ! Proszę nie rob tego ! Rozdział jest swietny jak zawsze, mam nadzieję, ze za tydzien pojawi sie nastepny :c Pozdrawiam cieplo
OdpowiedzUsuńNie rób mi tego :(
OdpowiedzUsuńNie rób tego twój blog jest genialny :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://jestesdlamniestworzony.blogspot.com/
Mam nadziej ze za tydzień pojawi się nowy
Pozdrawiam i Całuję :*
smuteczek :(
OdpowiedzUsuńCoś mi mówi, że Alicja podoba się Fabianowi. Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu pojawi się nowy rozdział. Życzę dużo weny i zapraszam do Siebie:
OdpowiedzUsuńhttp://forever-like-a-dream.blogspot.com/2013/11/rozdzia-6.html
Ojoj :C Czemu :C Ja chce więcej bo to jest ciekawe :C A jakby co to napisz co by było dalej :C Czekam i wierzę w ciebie :)
OdpowiedzUsuńProszę niech twoja wena wróci bo chce więcej przygód Ali z tymi wielkoludami i chcę wiedzieć jak się akcja potoczy z Fabianem i jeszcze komu się podoba Ala hahahahahhaaha :P Niech rozdział się pojawi za tydzień bo nie wiem co wtedy zrobię jak nie będzie :P Rozdział zajebisty tak jak pozostałe :D Pozdrawiam Dooma :) <3
OdpowiedzUsuńNie, nieee, nieeee. BŁAGAM.
OdpowiedzUsuńTrafiłam na tego bloga dzisiaj.
Miałam beznadziejny humorą. Naprawdę.
A dzięki Tobie śmiałam się przez cały czas!
Moi rodzice, stwierdzili, żebym przestała pisać z chłopakiem, bo już mi taki wyszczerz na stałe na twarzy zostanie!
NIE ZAWIESZAJ.
PROSZĘ.
Pisalam juz to..i napisze kolejny raz...jestes naprawde dobra w pisaniu tego typu opowiesci. Jesli zawiesisz bloga to bedzie twoj wybor..nie bede pisac 'nie zawieszaj' 'nie rob mi tego' bo to i tak nic nie da. Ja mam tylko wielka nadzieje ze 9 listopada, znajde tu nowa notke, z nowymi przygodami Ali i siatkarzy. Mam nadzieje ze znajde ta notke, powiecmy ze bede to traktowac jako prezent przed urodzinowy, gdyz mam urodziy 11 listopada. Mam nadzieje ze przemyslisz to, jestem z toba, nawet jesli sie nie znamy bardzo cie polubilam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, moze po raz ostatni. Kochamy cie, pamietaj! :)
A..zapomnialam.. co do rozdzialu to...niesamowity.
UsuńJak zawsze czytalam z bananem a twarzy. Wierze w ciebie, dasz rade odnalesc wene :)
świetny blog, czekam na następny rozdział. wierzę w ciebie
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam do mnie :)
http://love-volleyball-life.blogspot.com/
super rozdział. czekamy na ciebie :)
OdpowiedzUsuńhttp://ignasiawresovii.blogspot.com/
szkoda ;c bo blog jest naprawdę świetny i historia powoli zaczęła się rozkręcać :) mam nadzieję że wróci ci wena i napiszesz coś :) pozdrawiam !
OdpowiedzUsuń