Po tak emocjonującej, ale również wyczerpującej wygranej, jak na skrzydłach pojechaliśmy do Wrocławia na kolejne starcie z Amerykanami. Naszym celem była kolejna wygrana. Wszyscy wierzyliśmy w to, że nam się uda i nie było co do tego najmniejszych wątpliwości. Chłopaki ostro trenowali, aby pokonać przeciwników zza oceanu.
Na hali zaczęli się pojawiać ludzie, obie drużyny się rozgrzewały i przygotowywały do meczu. Wśród tłumów czuło się tą niesamowitą atmosferę, a widząc na trybunach same biało -czerwono ubrane osoby serduszko rosło w klatce piersiowej z dumy.
- Trzymaj kciuki. -szepnął mi ktoś prosto do ucha. Podskoczyłam i odwróciłam się w stronę intruza. Wrona uśmiechał się do mnie pokazując wszystkie zęby.
- Jak kiedyś przez ciebie zawału dostane to nie będę wam kibicować. - powiedziałam z wyrzutem na co zaśmiał się. - Leć orzełku walczyć. - dodałam i poklepałam go po ramieniu.
- Jestem wroną i orłem w jednym. - zaśmiał się.
- No to powodzenia ptaszku. - zaśmialiśmy się.
Punktualnie o 20:25 rozpoczęła się walka. Po trochę ponad dwóch godzinach pokonaliśmy drugi raz Amerykanów. Usatysfakcjonowana publika świętowała i czekała na to kiedy siatkarze podejdą do najlepszych kibiców. Razem z resztą sztabu poprzybijałam piątki wszystkim zawodnikom. Celowo unikając wzroku Fabiana, który intensywnie się na mnie patrzył. Tak, po ostatniej rozmowie nie miałam ochoty na pogawędki z nim.
- Gratuluję. - szepnęłam starając się nie patrzeć mu w oczy.
- Możemy porozmawiać później? - zapytał. Musiałam na niego spojrzeć. Niebieskie oczy prześwidrowały mnie.
- Dobrze. - spuściłam wzrok. Przeszedł obok i poszedł w stronę widowni. Odetchnęłam głęboko. Spojrzałam za nim. Czeka mnie ciężka rozmowa. Usiadłam na ławeczce próbując się skupić na statystykach trzymanych na kolanach.
- Coś się dzieje? - podskoczyłam wyrwana z myśli. Spojrzałam w lewo, ale wiedziałam, że ujrzę znajome niebieskie oczy. Westchnęłam.
- Nie wiem jak mam poprowadzić pewną rozmowę. - przyznałam się. Patrzyłam na przeciwległą cześć boiska gdzie Wrona otoczony wianuszkiem fanek rozdawał autografy. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Z Fabianem? - zapytał wujek. Popatrzyłam na niego zdziwiona. Skąd on u licha wiedział?
- Jak się domyśliłeś?
- Tylko z nim nie rozmawiasz. Cały pobyt w Spale z nim miałaś kryzys. Unikasz go... - wyliczał.
- Tak, ale... On się we mnie zakochał, a ja nie chcę go ranić, bo ja nie chcę mieć chłopaka i nie kocham go. Znaczy kocham, ale tak samo jak was wszystkich. Nie wiem jak mam mu to przekazać żeby mnie zrozumiał. - westchnęłam i oparłam łokcie o kolana, a dłonie o czoło. Poczułam jego dłoń na moim ramieniu. Nie podniosłam wzroku na niego tylko wpatrywałam się w parkiet.
- Aluś, jesteś dzielną dziewczynką, a Fabian nie jest głupi i na pewno spróbuje cie zrozumieć. - pogłaskał mnie czule po głowie. Podniosłam się i uśmiechnęłam słabo. - Pamiętaj, że zawsze możesz do mnie przyjść jak z nim porozmawiasz.
- Pamiętam. - powiedziałam i przytuliłam się do jego boku. - Kiedy wylatujemy do Bułgarii?
- Dziewiątego, a teraz wracamy prosto do domu, a później Okęcie i lecimy. - powiedział. Zauważyłam, że bardzo cieszy się, iż wróci na nieco ponad dwa dni do domu rodzinnego w Rzeszowie.
- Mogę jechać z Tobą? - zapytałam niepewnie, przecież mój dom jest w Warszawie, a prawdziwy dom to reprezentacja. Wujek popatrzył na mnie z dziwną miną.
- Aluś, dlaczego ty zadajesz takie głupie pytania? Oczywiście! Mój dom jest Twoim domem. - uśmiechnęłam się szeroko. Czyli wracamy dzisiaj do domu? Kiedy ja z nim pogadam?
- O której wyjeżdżamy? Dzisiaj?
- Chciałbym. Jutro z samego rana. - powiedział. Uśmiechnęłam się. Czyli czeka nas i tak noc w hotelu. Będzie czas porozmawiać z Fabianem. Fani domagali się, aby jeden z najlepszych libero na świecie zrobił sobie parę fotek z nimi, więc wujek całując mnie w czoło poszedł w ich stronę. Ja stwierdziłam, że przebiorę się z moich "służbowych" dresów. Poszłam do szatni i wskoczyłam w zwykłe czarne rurki, czarna bokserkę i narzuciłam koszulę. Związałam włosy w wysokiego koka. Wyszłam na przejście między szatniami i zderzyłam się z kimś.
- Czy ja zawsze muszę na ciebie wpadać? - zadałam pytanie tej wielkiej istocie.
- To przeznaczenie, kochanie. - odpowiedział.
- Już ci coś mówiłam o tym twoim "kochaniu". - odparłam.
- Igła jeszcze mnie nie zabił, więc jest dobrze. - zaśmiał się.
- Dobra Wronek, idź już się umyć i przebrać.
- Nie podobam ci się w tym stroju? - zrobił zdziwioną minę.
- Nie o to chodzi, ale... - pokazałam mu palcem żeby się zniżył. - Cuchniesz Wrona. - zaczęłam się śmiać,a ten strzelił udawanego focha i zniknął za drzwiami szatni. Tradycyjnie już usiadłam na kafelkach i czekałam na tę bandę zwycięzców. Po jakimś czasie zaczęli wychodzić tłumnie próbując mnie zaciągnąć do autokaru, jednak ja czekałam na jedną osobę. Tylko wujek kiwnął mi ze zrozumieniem głową i dyskretnie pokazał kciukiem na szatnię. Jednak po kilku minutach nadal nikt z niej nie wychodził. Stwierdziłam, że sama tam wejdę. Zobaczyłam go w spodniach od dresu i z koszulką w ręce. Rozmawiał przez telefon.
- ... nie mam ochoty. Mówiłem ci, że nie chcę się z tobą widzieć. - spojrzał w moją stronę. - Muszę kończyć. Cześć.
- Przepraszam, nie chciałam ci przerwać. - wyrzuciłam z siebie starając się nie patrzeć na niego. - Czekałam na korytarzu na ciebie, ale..
- Czekałaś na mnie? - przerwał mi. Chyba go troszkę zdziwiłam.
- Taaak, no ale chyba pójdę. - odwracałam się do drzwi jednak Fabian zareagował błyskawicznie i chwycił mnie za rękę, pociągając do siebie. Wpadłam na jego nagą klatkę piersiową i popatrzyłam prosto w jego oczy.
- Mieliśmy porozmawiać. - szepnął. Wyrwałam się z jego ramion. Odwróciłam się do niego plecami.
- Racja. Ja nie wiem Fabian co do mnie czujesz, ale ja nie czuję nic do ciebie więcej niż głęboka przyjaźń. Zrobiłabym dla ciebie wszystko i zabiłabym każdego kto by cię skrzywdził, ale... - odwróciłam się do niego twarzą. - Zrobiłabym tak dla każdego z chłopaków. Traktuje was jak braci, rodzinę. - zbliżył się. - Po prostu spróbuj mnie zrozumieć. Nie umiem tego wytłumaczyć. Inne dziewczyny w moim wieku uganiają się za facetami, są żadne pocałunków, miłości, a mi? Mi wystarcza wasza przyjaźń, nasze wspólne przygody. Zależy mi na karierze. Chciałabym kiedyś reprezentować Polskę na różnych turniejach. - zaszkliły mi się oczy. Bardzo możliwe, że w tym momencie łamię mu serce. - Ja cię nie chcę skrzywdzić, ale też nie chcę udawać, że cię kocham. Nie chcę udawać, że chcę i czuję coś więcej.
- Ala. Dziękuję za szczerość. - przytulił mnie do siebie. Łzy popłynęły po policzkach. - Nie płacz, przecież ja cię kocham. Rozumiem i doceniam, że jesteś szczera. Jesteś cudowna i w ogóle fajna, piękna, inteligentna, z poczuciem humoru i cholernie się cieszę, że mogę cię teraz przytulać. Przyjaciółko. - spojrzałam na niego spod mokrych rzęs. Uśmiechał się. Pocałował mnie w czoło. - Ale klatę mam fajną, co? - zaśmialiśmy się.
- Hmm.. Dwa na dziesięć. - zaczęłam się śmiać i uciekać do drzwi. Oberwałam koszulka w głowę.
- Ja ci dam dwa na dziesięć.
- Lepiej się ubierz! Jedziemy do doooomu! - powiedziałam i wyszłam na korytarz, żeby poczekać na Fabiana i iść spokojnie do autokaru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz