piątek, 11 lipca 2014

21. By odlecieć... Spodkiem.

Otworzyłam zaspana oczy. Na początku nie wiedziałam co się dzieje, a później skojarzyłam fakty. Wrona przy drzwiach, zatrzymałam go i kazałam mu ze mną zostać z karę, że wybrał taki horror. "Częściej muszę oglądać z Tobą horrory" - powiedział wczoraj. Ta jasne, żebym później znowu pozwoliła mu zostać na noc. Nie ma tak dobrze. Spojrzałam w górę. Jego niebieskie ślepia patrzyły na mnie. Ziewnęłam.
- Nie patrz na mnie jak śpię. - powiedziałam zaspana.
- Słodko tak wyglądasz. - powiedział uśmiechając się. Zaśmiałam się.
- Która godzina kapitanie Wrona? - chciałam się odwrócić, ale jego mocne ramię mnie trzymało.
- Jest za pięć ósma. - powiedział. Westchnęłam. Czas się zbierać na śniadanie. Wstałam i wpadłam do łazienki. Szybka poranna toaleta. Związałam włosy w luźny warkocz, spakowałam rzeczy do kosmetyczki i wyszłam do pokoju, nie spodziewając się zamieszania.
- Gdzie byłeś całą noc? - zapytał Fabian.
- Tutaj? - odparł. Rozgrywający zrobił oczy jak spodki.
- Nie no chyba sobie jaja robisz. - nie dowierzał, aż nagle stał się agresywny. - Jeśli jej coś zrobiłeś to poż...
- Dzień dobry Fabian. - nie dałam mu skończyć. - Co ty tutaj robisz? - zapytałam Fabiana, a później spojrzałam na Andrzeja. - I co ty tutaj jeszcze robisz?
- Przyszedłem szukać Wrony, ale widzę, że niepotrzebnie się martwiłem. - powiedział i wyszedł szybko. Spojrzałam tylko, a gdy zamknęły się drzwi, następnie skierowałam swój wzrok na półnagiego Wronę. Co jak co, ale klatę miał fajną.
- A ty? - zapytałam siatkarza.
- Koszulkę mam w łazience. - szybko wziął brakującą część garderoby i ubrał na siebie. Przelotem musnął mnie w policzek i wyszedł. Ech faceci. Wskoczyłam szybko w krótkie spodenki i bokserkę, na nogi wrzuciłam trampki i wyszłam na śniadanie.

Wchodząc do restauracji zobaczyłam, że miejsce przy wujku na mnie czeka. Szybko skoczyłam po bułki dla mnie i podeszłam do stolika wujka, Łukasza i Fabiana.
- Dzień dobry panowie. Jak tam minęła nocka? - zapytałam.
- To chyba my powinniśmy o to zapytać. Jak tam? - zaśmiał się wujek zajadając kanapkę.
- Wyśmienicie. - odpowiedział Fabian zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć. Zmierzyłam siatkarza wzrokiem.
- Skąd wiesz? - zadziwił się wujek.
- On nic nie... - chciałam powiedzieć, ale młodszy rozgrywający mi przerwał.
- Wrona nie wrócił na noc do pokoju, poszedłem go szukać i znalazłem go u Ali. - powiedział beznamiętnym tonem Fabian. Rzuciłam mrożące spojrzenie. Jak mógł o tym gadać. Niby żadna tajemnica, ale wiedziałam jaka będzie reakcja wujka.
- Andrzej u mojej Ali?! - zdenerwował się.
- Sama kazałam mu zostać. - powiedziałam, żeby nie było żadnej sprzeczki. Fabian razem z wujkiem i z milczącym Łukaszem spojrzeli na mnie ze zdziwieniem.
- Czy wy... - chciał zapytać wujek. Pokręciłam głową.
- Nie jesteśmy razem, nie spaliśmy ze sobą. Kazałam mu zostać, bo się bałam po tym horrorze. Zadowoleni, a teraz jeśli pozwolicie nie mam już ochoty na jedzenie. - wstałam i odstawiłam nietknięte jedzenie. Zabrałam się do pokoju z zamiarem spakowania reszty rzeczy. Kiedy wkurzona składałam resztę ubrań usłyszałam pukanie. To był Fabian.
- Czego chcesz? - zapytałam nie spoglądając na niego.
- Ala ja chciałbym...
- Przeprosić? - zapytałam gwałtownie się odwracając. - Fabian, nie zgrywaj się. Mam dość tego. Nie odgrywaj scen zazdrości. To nie podziała. Nie jestem zainteresowana, nigdy nie byłam, więc daj sobie siana z zalotami. - westchnęłam.
- Wczoraj jak się do mnie tuliłaś to Ci nic nie przeszkadzało. - rzucił z wyrzutem.
- Jesteś moim przyjacielem. To chyba normalne, a jak nie to przepraszam już nie będę. - prychnęłam.
- Andrzeja kochasz. - stwierdził.
- Tak. - potwierdziłam. Usłyszałam, że Fabian zaciąga głęboko powietrze. - Jak brata. - spojrzałam na rozgrywającego. Albo mi się zdawało, albo ujrzałam ulgę na jego twarzy.
- Aha. - usłyszałam tylko.
- Zbiórka za 15 minut. - oznajmiłam. - Idź do siebie. - powiedziałam bezbarwnym głosem.
- Ok... - usłyszałam z bliska. Odwróciłam się. Fabian chwycił mnie w ramiona i szybko musnął moje usta. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć jego już nie było. Usiadłam na łóżku czując, że od tego wszystkiego zaczyna mnie głowa boleć.

W autobusie do Spały usiadłam obok wujka, wkładając słuchawki do uszu. Oparłam się o szybę starając się nie myśleć o niczym i zatracić się w muzyce, która bardzo głośno rozbrzmiewała w moich uszach. Nagle ktoś mnie zaczepił. Przestraszyłam się i spojrzałam spod byka na Zbyszka. Ściągnęłam słuchawki.
- Co jest tak ważne Zbysiu, że musiałeś mi przerwać mój seans muzyczny? - zapytałam z ironią.
- Zagrasz z nami w durnia? - zapytał podnosząc karty do góry. Pokręciłam głową.
- Nie mam humoru. - powiedziałam. Zbyszek odpuścił za to mój wujek tylko przyjrzał mi się uważnie.
- Chcesz o tym pogadać? - zapytał. Pokręciłam przecząco głową i znowu zatopiłam się w świecie muzyki.

***
3 lipca 2013r.
Nasz wesoły autobus mknął ze Spały prosto do Katowic gdzie Reprezentacja miała rozegrać mecz z USA. Cały pobyt w Spale unikałam zarówno Fabiana jak i Andrzeja nie chcąc rozmawiać o niczym. Całe dnie spędzałam w pokoju wujka, rozmawiając z nim o wszystkim. Wyjawiłam mu także dlaczego nie chcę rozmawiać z Fabianem i Andrzejem. Oczywiście Igła nie był zadowolony gdy dowiedział się o rywalizacji kolegów z drużyny, więc poparł mnie w tym, żebym na razie z nimi odpuściła sobie kontakt. Więc oprócz zdawkowych odpowiedzi na proste pytanie nie miałam z nimi kontaktu. 
Tym razem postanowiłam z chłopakami zagrać w tego durnia. Zaczęli tłumaczyć mi zasady.
- Rozdajemy całą talie i ta osoba, która ma w talii 9 kier rozpoczyna następnie każdy zgodnie z ruchem wskazówek zegara dokłada po jednej karcie. Np. na 9 możesz położyć 10, ale na 10 nie możesz położyć 9. - tłumaczył Zbyszek, a ja patrzyłam na niego jak na debila.
- Ale patrz jak masz na przykład w rekach wszystkie cztery damy, to możesz je od razu wszystkie na raz wyłożyć, tylko musisz pamiętać, że możesz je wyłożyć tylko na dupka, dziesiątkę, albo dziewiątkę. - tłumaczył Marcin Możdżonek. Zaczynałam gubić się w zasadach.
- Nie ogarniam. - powiedziałam.
- Pójdzie ci lepiej w praktyce. - stwierdził wujek i siatkarze rozdali również mi karty. Po trzech rozdaniach, w końcu przestałam przegrywać i pojęłam zasady tej prostej gry. Kiedy po raz trzeci z rzędu jako pierwsza skończyłam turę siatkarze zaczęli się przyjaźnie śmiać i uśmiechać. Kilkanaście rozdań i wygrywam z wielkoludami.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce słońce chyliło się już ku zachodowi. Wszyscy wysiedliśmy i czekaliśmy na zakwaterowanie. Siatkarze zajęli tym razem pół piętra trzeciego. Spojrzałam na numerek na kluczyku: 316. Zastanawiałam się kogo tym razem będę miała obok siebie. Szybko przekonałam się, że moje szczęście wynosi tylko 50%. Michał i Zbyszek w 315, a w 317 Wrona i Fabian. Westchnęłam. Postanowiłam się rozpakować, bo mieliśmy stąd wyjechać dopiero szóstego lipca aby udać się do Wrocławia.
Byłam przy układaniu spodni, gdy do mojego pokoju bez pukania wpadł Wrona i zamknął nas od środka.
- Andrzej co ty robisz? - zapytałam zdziwiona. - A poza tym mama nie nauczyła cię pukać? - oparłam ręce o biodra.
- Dlaczego się do mnie nie odzywasz? Co zrobiłem źle, no powiedz mi. Nie ogarniam. Odkąd wyjechaliśmy z Gdańska zachowujesz się inaczej, a miało być po staremu. To przez to, że razem spaliśmy? - zapytał z każdym zdaniem przybliżając się do mnie. Teraz stał już tylko pół metra ode mnie.
- Musiałam się od was odseparować. - przyznałam.
- Od nas? Jakich nas?
- Ciebie i Fabiana. - odparłam.
- Ale dlaczego? - dopytywał. Popatrzyłam w niebieskie oczy środkowego.
- Bo mam dość waszej chorej rywalizacji "o mnie". - zrobiłam zajączki z palców. - Nie jestem gotowa na żaden związek szczególnie z osobami, które traktuje jak moich braci. - usiadłam na łóżku.
- Jakiej rywalizacji Ala? - znowu zapytał Wrona.
- Fabian twierdzi, że cie kocham i że z tobą będę... To skomplikowane. - westchnęłam.
- Fabek się w tobie zakochał. - stwierdził Andrzej.
- Nie pocieszasz.
- Aluś, ty jesteś moja kochaną przyjaciółką i chcę cię mieć już zawsze jako przyjaciółkę. Jesteś tak ważna. - uśmiechnął się. Byłam z niego dumna, że zrozumiał i zaakceptował to, że z nim nie będę. Przytuliłam się do niego.
- Dziękuję. - szepnęłam.
- Za co? - zapytał zdziwiony.
- Za to, że jesteś. - odparłam. Zaśmiał się i jeszcze mocniej mnie przytulił.

***
Atmosfera w Spodku zaczynała się robić niesamowita, ludzie zaczęli zajmować swoje miejsca na trybunach czekając na starcie tytanów. Zapowiadał się ciekawy mecz. Chłopaki były w bojowych nastrojach, gotowi, by pokonać przeciwników zza oceanu. Mecz zaczynał się dopiero o 20:25, ale kibice już od 19 okupowali bramki. Polscy siatkarze rozgrzewali się na parkiecie, aby odpowiednio przygotować się do meczu, ja po raz kolejny spoglądałam na statystyki z ostatniego meczu biało-czerwonych oraz na statystyki i strategie z meczu USA z Bułgarią. Pewne było, że nie będą mieli identycznej taktyki jak w meczu z bałkańczykami, ale mogą stosować te same zagrania.
Amerykanie mieli wyjść tą samą szóstką, którą zaczęli mecz z Bułgarią. Ucieszyłam się, że na boisku zobaczę Resoviaka Paula Lotmana.
- Jakie mamy szanse Alicjo? - zapytał Kubiak zachodząc mnie od tyłu, przestraszyłam się.
- Michałku, macie takie szanse ile woli walki w sobie macie, czyli bardzo duże. - zaśmiałam się.
- Dobrze powiedziane, a coś więcej ze statystyk? - podpuszczał mnie.
- Statystykami meczu nie wygrasz. Serduchem wygrasz wszystko. - uśmiechnęłam się.
- Poetka. - skomentował i poszedł się dalej rozgrzewać.
Mecz rozpoczął się punktualnie. Nasi siatkarze w pierwszym secie pokonali Amerykanów bez większych problemów wygrywając do 22. Na boisku nawet pojawił się mój wujek, który grając na pozycji przyjmującego wzmocnił obronę w polskim zespole.
Drugi set przyniósł porażkę. Przegraliśmy do 19. Paul został zmieniony przez Ciarelli'ego, bo widać było, że Lotmanowi dzisiaj gra nie idzie.
Trzeci set był jak gwóźdź do trumny. Przegraliśmy go do 13. Spodek zaczął powoli cichnąć, a załamani siatkarze zaczęli schodzić z płyty boiska, aby przygotować się na czwartą partię meczu. Andrea im coś wyjaśniał, tłumaczył, denerwował się. Postanowiłam wkroczyć do akcji. Przeprosiłam trenera, bo chciałam coś im powiedzieć, udzielił mi głosu.
- Ej! Drużyna! Nie ma co się przejmować ostatnim setem. Fartem im się udało! Pamiętajcie, że SERCEM wygracie mecz, a nie jakimiś pierdolonymi statystykami. Tak więc do boju! I walczcie o każdą piłkę jakby miała być tą ostatnią! - miałam nadzieję, że choć trochę podniosło ich to na duchu. Jak się okazało 4 seta graliśmy na przewagi. Razem z resztą drużyny z kwadratu dla rezerwowych krzyczeliśmy, żeby grali sercem. Wygraliśmy seta 30 do 28! I tak właśnie Polacy pokazali wolę walki!
Czekał nas tylko tie-break, w którym siatkarze obu drużyn walczyli do końca przyprawiając nas o zawał serca, bo kolejny raz grali na przewagi. Słysząc jak cały Spodek po raz kolejny woła "OSTATNI, OSTATNI!" siatkarze spięli się i wygraliśmy!
Gdy tylko piłka dotknęła parkietu Amerykanów cały Spodek zaczął szaleć tworząc tą niezapomnianą, nie do pobicia aurę.
SPODEK ODLECIAŁ, a my razem z nim.

5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział :) i ten Fabian, hmm.. jestem ciekawa jak się potoczy sytuacja z nim.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na następny. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super i tak straszniee trzyma w napięciu:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział <3 Jestem ciekawa jak się akcja dalej potoczy :). Pisz szybciutko :P. Pozdrawiam Dooma :).

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej :)
    Ile się dzieje! Najbardziej ciekawi mnie sytuacja z Andrzejem i Fabianem...Niby Andrzej rozumie, że tylko przyjaźń może ich łączyć, ale czy to mu wystarczy? Okaże się ;)
    Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy, zapraszam do siebie :)
    http://luck-of-fate.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń