- Nie uda im się to nigdy. - zaśmiał się mój chrzestny. Następnie zwrócił twarz w moją stronę i uśmiechnął się szeroko. - A moja droga bratanica jak się czuje przed zbliżającym się meczem?
- Bardzo dobrze. Będę patrzyła jak wyciskacie siódme poty na treningu przed meczem. Macie szczęście, że tylko 45 minut. - zaśmiałam się, a siatkarze zrobili ponure miny.
- Jesteśmy bojowo nastawieni! Pokonamy tych Latynosów. - wykrzyknął z pomiędzy tłumu Wrona.
- Przystojnych Latynosów. - dodałam, a Andrzej na mnie krzywo popatrzył. Uśmiechnęłam się szeroko w odpowiedzi.
Całą paczką poszliśmy na hale gdzie czekał już Andrea. Zrobili szybką rozgrzewkę i doskonalili kolejne elementy: zagrywkę, rozegranie, atak, przyjęcie. Po skończonym, krótkim treningu chłopaki się odświeżyli i znaleźliśmy się w małej i przytulnej sali gdzie był rzutnik. Usiedliśmy i słuchaliśmy Andrei i jego taktyki. Tłumaczył chłopakom, w którą stronę mają atakować, jakie słabe punkty ma rywal, na kogo powinni uważać i w czym są mocniejsi od Argentyńczyków. Teraz na rzutniku trenerzy pokazywali styl grania różnych zawodników. Nagle na ekranie pokazał się atak pewnego Argentyńczyka.
- Kto to jest? - zapytałam Fabiana, wskazując na chłopaka, który jakąś godzinę temu uderzył mnie drzwiami.
- Ivan Castellani. Atakujący Argentyny. - odpowiedział i nadal słuchał wskazówek trenera dotyczących zbliżającego się spotkania. Czyli tak miał na imię ten niezdara. Ivan, syn Daniela Castellani'ego. Nie mam zamiaru się przyznawać się chłopakom, że w jakimś sensie poznałam jednego z groźniejszych zawodników drużyny przeciwnej. Z resztą co może to interesować resztę drużyny. Oni są gotowi na starcie, nie mam zamiaru im przeszkadzać.
- A dlaczego pytasz? - zapytał po chwili rozgrywający. Popatrzyłam na niego, przyglądał mi się uważnie.
- Tak tylko pytam. Nie mogę? - uśmiechnęłam się.
- Podoba ci się - raczej stwierdził niż zapytał. Udawał, że uważnie słucha wskazówek Anastasi'ego.
- Pfff... - prychnęłam. - Nie znam go. Tyle co z rzutnika. - starałam się brzmieć przekonująco i naturalnie.
- Miłość od pierwszego wejrzenia też istnieje. - rzekł. Chciałam coś powiedzieć, ale uciszył mnie gestem ręki. Przewróciłam oczami i nadal słuchałam tego co ma do powiedzenia trener.
~*~
Rozpoczęło się spotkanie. Łuczniczkę kibice wypełnili po brzegi. W polskiej szóstce wyszli zawodnicy z numerkami 1, 2, 6, 9, 15, 16 i 18 na koszulkach. Pierwszy set przyniósł wiele emocji, bardzo wyrównane starcie, wygrane na przewagi 26:24. Nie omieszkałam zauważyć, że zawodnik Argentyny z nr. 2 przebywał w kwadracie dla rezerwowych i wszedł na boisko tylko na chwilę. W drugim secie gra naszej drużyny się pogorszyła i przegraliśmy do 19, tak samo trzeci set. W czwartym secie na płytę boiska wszedł Kojot, który zastąpił Zibiego. Nasza gra się polepszyła i wygraliśmy czwartego seta miażdżąc Argentyńczyków do 17. Teraz miał nastać emocjonujący tie-break, ale nasza drużyna wgniotła Argentynę w parkiet, wygrywając 15:8.
Zobaczyłam, że chłopaki cieszą się okropnie. Następnie podali sobie ręce przez siatkę. Podbiegł do mnie Wrona, chwycił w ramiona i zaczął kręcić wokół własnej osi.
- Masz racje Wrona, noś mnie na rękach. Wariacie! - zaśmiałam się i mnie puścił, ale moja wolność nie potrwała długo. Tym razem w objęcia porwał mnie Kubiak szczerząc się przy tym. Kolejny Fabian chciał mnie zgnieść w swoich ramionach, aż w końcu mogłam przytulić najlepszego libero.
- Gratulacje wujaszku! - zaśmiałam się prosto do ucha Ignaczaka.
- Wygraliśmy to! - ucieszył się. Następnie obie drużyny rozluźniały mięśnie, a następnie powędrowali do czekających kibiców.
W tym czasie dostałam statystyki meczu. Zapakowałam je do teczki i planowałam dostarczyć Andrei. Widziałam, że grupka kibiców okupowała Dzika, Bartka, Zibiego oraz Wronę. Zaśmiałam się z tego co zobaczyłam. Wiem, że siatkarze są ważni dla tych kibiców. To ich autorytety, idole, albo po prostu super zawodnicy. Nie ma wątpliwości, że dzisiejszy mecz dostarczył wielu emocji. Choć jest już przed północą wytrwali kibice czekali na spotkanie z bohaterami meczu.
W tym czasie dostałam statystyki meczu. Zapakowałam je do teczki i planowałam dostarczyć Andrei. Widziałam, że grupka kibiców okupowała Dzika, Bartka, Zibiego oraz Wronę. Zaśmiałam się z tego co zobaczyłam. Wiem, że siatkarze są ważni dla tych kibiców. To ich autorytety, idole, albo po prostu super zawodnicy. Nie ma wątpliwości, że dzisiejszy mecz dostarczył wielu emocji. Choć jest już przed północą wytrwali kibice czekali na spotkanie z bohaterami meczu.
- Hi Beautiful. - usłyszałam z góry. Ujrzałam Ivana.
- Oh, Hi Ivan. How are you? - zapytałam uśmiechając się. Usiadł obok mnie.
- We lost it. - zrobił smutną minę. Poklepałam go po ramieniu.
- Someone must lose to someone could win. - powiedziałam poetycko. Zaśmiał się.
- True. - przyznał.
- My team is the best. - zaśmiałam się, a on przyjaźnie się uśmiechnął. - My name is Ala. - podałam mu rękę.
- Ivan. Ivan Castellani. - ujął ją w swoją ciepłą dłoń. - I want to know you. Do you want it too?
- Maybe. - odparłam na jego propozycję.
- Coffee and cake? When? Where? - zapytał.
- Tommorow? In Gdańsk? - zaproponowałam.
- Okay, I'll be waiting for you in hotel at 5 p.m. - uśmiechnął się.
- At the reception? - chciałam się upewnić.
- Yes. See you later, Beautiful Ala. - wyszczerzył się i wrócił do drużyny.
- Later. - odparłam sama do siebie. Zauważyłam spojrzenie Michała Winiarskiego, ale tyko puścił mi oczko. W odpowiedzi uśmiechnęłam się.
- Oh, Hi Ivan. How are you? - zapytałam uśmiechając się. Usiadł obok mnie.
- We lost it. - zrobił smutną minę. Poklepałam go po ramieniu.
- Someone must lose to someone could win. - powiedziałam poetycko. Zaśmiał się.
- True. - przyznał.
- My team is the best. - zaśmiałam się, a on przyjaźnie się uśmiechnął. - My name is Ala. - podałam mu rękę.
- Ivan. Ivan Castellani. - ujął ją w swoją ciepłą dłoń. - I want to know you. Do you want it too?
- Maybe. - odparłam na jego propozycję.
- Coffee and cake? When? Where? - zapytał.
- Tommorow? In Gdańsk? - zaproponowałam.
- Okay, I'll be waiting for you in hotel at 5 p.m. - uśmiechnął się.
- At the reception? - chciałam się upewnić.
- Yes. See you later, Beautiful Ala. - wyszczerzył się i wrócił do drużyny.
- Later. - odparłam sama do siebie. Zauważyłam spojrzenie Michała Winiarskiego, ale tyko puścił mi oczko. W odpowiedzi uśmiechnęłam się.
*
Taki nijaki ten rozdział, ale oddaje go w Wasze ręce :) Kamil i Zbyszek = bohaterowie :)
Całuję: IG ;*
Kurde z Uriarte to nie trafiłam...:/
OdpowiedzUsuńAle Ivana też lubię, więc zobaczymy co z tego wyniknie...:)
Pozdrawiam :)
czy-to-jest-przyjazn.blogspot.com
Coś czuję, że Wronka albo Fabian będą zazdrośni o nowego kolegę Ali;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;>
swietny!
OdpowiedzUsuńCoś mi się wydaje, że Andrzej i Fabian będą zazdrośni. :D. Ivan, Ivan.. Czemu nie! Jestem ciekawa jak dalej się potoczy wątek z nim. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! ;*
Świetny ! :D
OdpowiedzUsuńUuuuuu.... Czyżby nasza Aluśka się zakochała ? hahahaaha Wronka i Fabio zazdrośni ? Rozdział mega świetny :D Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :D Pozdrawiam Dooma :)
OdpowiedzUsuńZapraszam jeśli masz czas i ochotę do czytania mojego bloga :P
http://ty-i-ja-i-siatkowka-do-konca-zycia.blogspot.com/
huhuhuhu coś tu się kroi, rozdział świetny tak jak zresztą wszystkie serioo ;* czekam na następny, zapraszam do siebie bo dopiero zaczynam
OdpowiedzUsuńhttp://polskaczywlochy.blogspot.com/
Pozdekii ;***
Hah genialny! Czyzby cos bylo pomiedzy Ala a Ivanem?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam pisz szybkoo!